
Od czasu przejęcia Twittera przez miliardera Elona Muska w październiku ubiegłego roku firma w pełni zastosowała się do ponad 80 proc. wniosków rządów i sądów o usunięcie treści, co stanowi wzrost o około 30 proc. w stosunku do okresu wcześniejszego. Tak wynika z analizy opublikowanej w czwartek przez gazetę technologiczną „Rest of World„. Jak podaje Forbes, analiza ujawnia, że obietnica Muska dotycząca ograniczenia cenzury politycznej nie pokrywa się z rzeczywistością. Forbes dotarł do Twittera z prośbą o komentarz, ale twierdzi, że otrzymał jedynie automatyczną odpowiedź w postaci emoji kupy, której firma używa od ponad miesiąca, aby odpowiedzieć na prośby o komentarz ze strony prasy.
Musk przyznał osiemset wniosków
Od czasu przejęcia Twittera przez Muska firma otrzymała 971 rządowych wniosków o usunięcie treści i w pełni zastosowała się do 808 z nich – wynika z analizy. Kolejne 154 zostały częściowo uwzględnione. Większość ostatnich wniosków pochodziła z Indii, Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Niemiec, które w ubiegłym roku zaostrzyły regulacje internetowe, podczas gdy żadne wnioski nie pochodziły ze Stanów Zjednoczonych – wynika z analizy.
Najnowsze dane pokazują gwałtowny wzrost współpracy Twittera z władzami w porównaniu z sześcioma miesiącami przed przejęciem przez Muska, kiedy to Twitter w pełni zastosował się do 280 z 550 wniosków, czyli mniej więcej 51 procent. Po zakupie Twittera przez Muska liczba ta wzrosła do 83 procent.
Analiza wykorzystuje informacje z Lumen, bazy danych prowadzonej przez Berkman Klein Center For Internet & Society na Uniwersytecie Harvarda, która śledzi wnioski o usunięcie treści online. Twitter i inne firmy technologiczne, takie jak Google i Wikipedia, dobrowolnie dzielą się tymi danymi z bazą Lumen.
Niewygodne rachunki
Kiedy Musk kupił Twittera, mówił, że chce wzmocnić wolność słowa i ograniczyć polityczne uprzedzenia, ponieważ uważał sieć za lewicową. Jednak już wcześniej spotkał się z kilkoma kontrowersjami związanymi z wolnością słowa, w tym oskarżeniami o cenzurę, gdy dziesiątki tweetów o dokumencie BBC krytycznym wobec premiera Indii Narendry Modiego zostały wyciągnięte w styczniu po prośbie indyjskiego ministerstwa informacji. Twitter zawiesił też kilka kont, które śledziły prywatne odrzutowce miliarderów, w tym Muska.
Musk uzasadnił swój zakup Twittera dążeniem do zapewnienia „wspólnego cyfrowego placu, na którym można zdrowo dyskutować o szerokim spektrum poglądów„. Dał kilku dziennikarzom dostęp do wewnętrznej komunikacji pracowników firmy z czasów, gdy nie był jeszcze jej właścicielem. Wówczas kluczowi pracownicy omawiali takie kwestie jak zablokowanie konta byłego prezydenta Donalda Trumpa czy rozpowszechnienie raportu New York Post (NYP) na temat działalności biznesowej Huntera Bidena. Przywrócił też niektóre wcześniej zablokowane konta na Twitterze, w tym Trumpa, i zwolnił około 10 proc. pracowników Twittera.
Źródło: ČTK